JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Danuta Szulczyńska-Miłosz

ERATOSFERA


Gdy życie rozdaje kopniaki prawdziwe
Zdziwicie się pewnie, że przy okazji „Eratosfery” myślę o algorytmach i sztucznej inteligencji. To nie natręctwo z powodu wiadomości docierających ostatnio ze świata cyfrowych geniuszy, to potrzeba kontrapunktu i niuchanie wiatrów historii. W dodatku lubię balans; zawsze sprzyja klarowaniu myśli.
Bo taki zero-jedynkowy men (czy women) nie miałby chyba nic do roboty w świecie tej powieści; zwyczajnie nie mógłby w niej zaistnieć. Tu materią tworzącą byty i zjawiska są półcienie, półtony, uczucia i sprawy ducha: miłość, jej brak, nienawiść - do odmieńców, do całych grup i narodów; udręka fizycznego i psychicznego bólu, zmienność, niepewność i niestabilność ludzkiego „ja”, groźba szaleństwa, tajemnica kolein losu i pochodzenia jednostek, lęk przed wpływem i tęsknota za oryginalnością. Wszystkie te, nazwane i przeczute tylko, stany tworzą splot mateczny; z nich rodzi się twórczość niedająca się ująć w algorytmy, nieuczesana i nieprzystrzyżona pod miłościwie nam wtłaczane standardy wirtualnego, czyli dominującego obecnie, świata.
I nie od razu przynosi popularność, czyli sukces. Przeciwnie, musi przejść przez tzw. czyściec, dobrze znany starym światom analogowej sztuki, przywoływanym w powieści.
Dotyczy to głównej bohaterki, Doroty, przez wiele lat niezauważanej i niedocenianej; dotyczy pewnego malarza; dotyczy też innych zapomnianych poetek, którymi ona się interesuje, instynktownie czując z nimi jakąś więź, co okaże się nie tylko bogate pod względem poznawczym dla niej samej, ale też przyniesie wiele wrażeń czytelnikom, bo wokół owego nietypowego śledztwa rozwinie się wielowątkowa, dramatyczna akcja „Eratosfery”, sięgająca głęboko w przeszłość, do drugiej wojny i powikłanych dziejów polsko-żydowsko-niemieckich.
Ale proszę się nie bać: nie będzie żadnych gliniastych rozważań, będzie wartko, dramatycznie i dynamicznie. Wejdziemy w tajemniczy labirynt (na co wskazuje okładka) zdarzeń powiązanych ze sobą logicznie, choć niespodziewanie, zasysający uwagę od pierwszego zakrętu.
Zaczyna się trochę banalnie i od przypadku: do rąk Doroty trafia list z czasów wojny, pisany przez Barbarę do pewnego Horacego; on i ona przedstawieni są jako kochankowie, ale w perspektywie jest też ono - ich dziecko.
Kapryśny i przemyślny przypadek będzie jednak nie jedynym zarządcą ludzkich losów, tych dwojga i wielu innych. Wszyscy bohaterowie powieści będą się szamotać, gryźć wędzidło, we wzajemnych relacjach czasem pomagać sobie, czasem szkodzić, odkrywać nadzieję i śmiertelne zagrożenie, za każdym razem niezwykle emocjogenne. Będą wśród nich buntownicy, którzy wybiorą raczej śmierć niż jakiekolwiek podporządkowanie regułom środowiska. Będą natchnieni detektywi (np. przyjaciel Doroty, Mikołaj), nielubiący zaglądać tylko do zakamarków własnej przeszłości, a przeszłości innych niezwykle ciekawi. Będą też zalęknione istoty, próbujące opanować ów lęk i uwierzyć nieśmiało, że wolność wyboru ich także może dotyczyć.
I nie są najważniejsze ich imiona. Danuta Szulczyńska-Miłosz - jak jedna z przywołanych w książce babć - zdaje się wierzyć, że każdy człowiek ma w sobie głębię i tajemnicę, która stanowi jądro osobowości, a droga do samoświadomości wiedzie przez przeżycie i opanowanie emocji. To nie tylko procentuje uwolnieniem od toksycznych energii, obecnych w każdym, ale i pozwala rozwinąć zalążkowe walory charakteru, uszczęśliwić siebie i przy okazji innych.
Dziać się to wszystko może - i tak się zdarza w opowiadanej historii - jakby mimochodem, jakby magicznie, jakby za sprawą spontanicznych reakcji na różnorakie bodźce, które bohaterowie - niczym bolesne kopniaki - dostają od życia, a dotyczy to i postaci historycznych, i współczesnych, myślących racjonalnie, na pozór trzeźwych i wyluzowanych (patrz wideorozmowa). Oczywiste jest, że w czasach zawieruchy wojennej, kiedy niektóre narody żyją w większej opresji niż inne, razy częściej prowadzą na skraj wytrzymałości psychicznej, a granica szaleństwa wydaje się szczególnie bliska i przyjazna, zwłaszcza kiedy opresję przeżywa matka z dzieckiem, o maleństwo troszcząca się bardziej niż o siebie; ten wątek jest szczególnie przekonująco i dramatycznie przedstawiony. Ale zdarzyć się może też choroba uznana za nieuleczalną, w wypadku jednego z bohaterów jest to klasterowy ból głowy, zwany zespołem Hortona, znany współczesnej medycynie, co stymuluje do wyjątkowo oryginalnej twórczości plastycznej, fascynującej i strasznej zarazem.
Danuta Szulczyńska-Miłosz daje czytelnikowi powieść - jak rzadko - wszechstronną. Pełna napięcia, dramatyczna i sięgająca wręcz do granicy nieprawdopodobieństwa akcja nie wyczerpuje jej walorów. Układ zdarzeń, uwikłanie bohaterów i ich wzajemne relacje zmuszą do stawiania egzystencjalnych pytań: o związki ducha i ciała, o rolę tajemnicy w życiu, o źródła tego, co w człowieku twórcze, co osobnicze i oryginalne, a co odziedziczone po przodkiniach i przodkach. Niewiele więc to ma wspólnego z prostymi, choć mocno podrasowanymi produktami sztucznej inteligencji, którymi tak się straszymy ostatnio.
Czytelnik „Eratosfery” będzie miał naprawdę okazję poczuć, że kopniaki od życia ciągle jeszcze mogą być prawdziwe.

Janina Koźbiel


ERATOSFERA | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI