JanKa. Wydawnictwo i...
WYDAWNICTWO REDAKTORNIA PORADNIA DTP SPRZEDAŻ KONTAKT
 
 
 
KSIĄŻKI
AUTORZY
WYWIADY
RECENZJE
GALERIA
LINKI
RECENZJEWYWIADYFRAGMENTZAMÓW

Filip Onichimowski

CZŁOWIEK Z PALERMO


Nikt ich, mafiosów, ruszać nie będzie
Onichimowski w „Człowieku z Palermo”, podobnie jak w „Zalanych” opisuje Polskę B. I choć akcja w jego drugiej powieści rozgrywa się na Sycylii i w Olsztynie, czytelnik cały czas ma poczucie, że porusza się po świecie drugiej kategorii, jakiejś gorszej przestrzeni, gdzie mieszkają gorsi ludzie, szarzy, wyprani z marzeń, ambicji i talentów, wypruwający sobie żyły w codziennej pracy. O ile jednak „Zalani” to zbiór zaangażowanych społecznie opowiadań, o tyle „Człowiek z Palermo” należy raczej do kategorii literatury rozrywkowej, choć zawiera też sporą dozę świetnych społecznie obserwacji.
Onichimowski osadza akcję swojej powieści w rzeczywistości, którą znamy zza okna, o której ciągle pisze się w prasie - główny bohater Paweł wyjeżdża do pracy za granicę - najpierw zbiera jabłka we Francji, później pracuje w ekipie remontowo-budowlanej na Sycylii. Wraz z przyjacielem trafia pod opiekę Runca, majstra pracującego dla mafii. Runc nie jest jednak tylko drobnym przedsiębiorcą i podwykonawcą, należy do mafijnej rodziny i wtajemnicza obu młodych w reguły rządzące sycylijską rzeczywistością. Dzięki niemu właśnie Paweł z chudawego, lekko rozmemłanego intelektualisty zamienia się w człowieka zdecydowanego, odważnego, staje się macho z Południa. Wchodzi w męski świat wartości, gdzie najważniejszym pojęciem jest honor, gdzie obowiązkiem jest zachowanie godności, ciężka praca, posiadanie majątku. Ten motyw przemiany, utwardzania charakteru Onichimowski pokazuje za pomocą symbolicznej sceny utwardzania dłoni - w czasie ciężkiej pracy fizycznej ręce Pawła krwawią, pękają, w końcu jednak przekształcają się w skorupę odporną na drzazgi i odciski. O drugim momencie spełniającym w życiu Pawła przełomową rolę dowiadujemy się dopiero później - jest nim zabójstwo dokonane na polecenie Runca, egzekucja na żądanie mafii. I tak Paweł wchodzi stopniowo w świat przemocy, gdzie jest ona najbardziej użytecznym narzędziem, Runc wykłada młodemu całą filozofię przemocy, objaśnia jej stopnie i funkcje. Paweł odkrywa dość szybko, że znalazł się w rzeczywistości, w której przemoc stanowi zasadę konstrukcyjną, język zrozumiały dla wszystkich, fundament społecznego porozumienia. Onichimowski pokazuje paradoksalność tego świata - przemoc bowiem nie jest w oczach bohaterów największym złem, gdy gra toczy się o wszystko, zgruchotane ciało to znak szczęścia, skoro można stracić też życie: „Runc wziął czterech chłopaków. Dorwali ich [dwóch robotników-oszustów] na dworcu i wywieźli za miasto. Powiedzieli za co i zabrali im całą kasę, którą tutaj zarobili przez rok, na odszkodowanie dla mafiosa. Potem stalowym prętem Runc im sam połamał ręce i nogi. Darli się, płakali, a on sam płakał razem z nimi i łamał dalej, aż skończył (?). On im uratował życie. Za coś takiego Sycylijczycy odkrawaliby z nich małe kawałki i kazali im się zeżreć nawzajem, aż by się udusili własnym mięsem”. Paweł zdaje się nie rozumieć tylko jednego - że odkryte przed nim cechy świata nie przynależą jedynie do rzeczywistości sycylijskiej. Wyjeżdża z Włoch, wraca do Polski i tu zostaje okradziony i ciężko pobity na dworcu w Olsztynie. Miesiąc spędza w szpitalu i wtedy w jego myśleniu budzi się mechanizm, który zaszczepiono mu na Sycylii, a który stanie się dla niego przyrodzonym i własnym modus operandi. Paweł zapomina o rzeczywistości postrzeganej jako sfera wolności i niezależności, o ludziach dobrych, nie-przestępcach: gdy przeszczepi do Olsztyna sycylijski model życia, gdy stanie się don Paolo, będzie pamiętał już, że na każdego można znaleźć jakiegoś haka, że nikt nie jest odporny na ból i strach, należy je tylko właściwie dawkować. Gdy w Olsztynie rozkręca się prawdziwa wojna między lokalnymi mafiosami, Paweł jest już jednym z nich, staje do walki z Kostuchem, szefem gangu działającego na wzór rosyjski.
„Człowiek z Palermo” to nie tylko powieść o przemocy, to też książka o udawaniu, o grze - Paweł po przyjeździe, by odzyskać zrabowane pieniądze, zaczyna udawać przedstawiciela włoskiej mafii, który wrócił do rodzinnego miasta, by rozkręcić tu „filię”, oddział sycylijskiej „firmy”. Musi więc przed swoimi podwładnymi, żołnierzami nowej mafii (a stają się nimi zwykli dresiarze z blokowisk) udawać reprezentanta silnej władzy, kogoś, za kogo plecami stoi potężna organizacja. Gra początkowo go męczy, budzi strach, opracowuje więc starannie swoją rolę, czuje, że przybiera inną skórę. Szybko jednak nowa maska staje się jego twarzą. Gdy w końcu próbuje wytłumaczyć swojej dziewczynie, że nie jest nikim złym, że nie jest przestępcą, nie potrafi znaleźć na to argumentów, bo wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu. Powraca tu więc pytanie - czy człowiek jest taki, jakim sam siebie postrzega, czy raczej taki, jakim widzą go inni? Gdzie leży prawda? Nagle bowiem okazuje się, że nie liczy się geneza zorganizowania gangu, że nieważne są okoliczności i motywy, które skłoniły Pawła do podjęcia obowiązków szefa mafii. Istotny jest tylko efekt tych działań - czyli jego przywództwo, jego organizacja, która wprowadza nowe porządki w mieście, posługując się bejsbolem i szantażem.
Onichimowski pisze też powieść o polskim społeczeństwie - tęskniącym za porządkiem, postrzeganym jednak nie jako praworządność, tolerancja i demokracja, lecz jako kontrola. To mieszkańcy jego rodzinnego bloku przychodzą do niego prosić o ochronę, o wprowadzenie w mieście ładu. Na ich pomoc może liczyć w swojej przestępczej działalności - gdy do miasta przyjeżdża wynajęty zabójca, to starsza pani z osiedla informuje o tym Pawła. W końcu ludzie zaczynają go traktować jako bohatera, przywódcę, jedna z matek reklamuje matce Pawła zdolności swego syna, prosząc, by ta rekomendowała go nowemu szefowi. Tylko praca w organizacji przestępczej daje w polskiej rzeczywistości prowincjonalnej szansę na awans, karierę, prawdziwe pieniądze. Onichimowski - mieszkaniec Olsztyna, szydzi ze swego miasta: „Olsztyn - Mekką! Olsztyn - Rajem! Łuna miasta niczym latarnia morska, światło nadziei w krainie biednej i ponurej (?). Praca, szkoła, hipermarkety, schody ruchome, parkingi podziemne, praca, praca, praca? Dzień w dzień, noc w noc, godzina w godzinę kręci się młyn, mieli ludzkie losy. Od wypłaty do wypłaty, od zawodu do zawodu, pękają nadzieje, szarzeją twarze, schylają się karki, gaśnie błysk w oczach. Grosz do grosza i masz dwadzieścia groszy. Biednym powstałeś, biednym upadniesz. Proście, a będziecie prości!”. Atrakcyjność mafii leży też w sferze idei - daje poczucie przynależności, narzuca cel działania, obudowuje prymitywną przemoc znaczeniem, gwarantuje poczucie władzy nad losem swoim i otoczenia. Żołnierz mafii staje się podmiotem historii i rzeczywistości, nie jej przedmiotem, to on nadaje kierunek życiu w mieście, to on reprezentuje konkretną władzę.
„Człowiek z Palermo” to świetnie skrojona historia, bardzo przewrotna i ironiczna. To też powieść gatunkowa - mnoży odniesienia do „Ojca chrzestnego”, opisuje przestępczy światek alla pollacca. Gdyby nie tekst autora na okładce, uznałabym ją za doskonałą powieść rozrywkową z elementami moralitetu. Metanarracyjny komentarz psuje jednak obraz całości - Onichimowski przyznaje bowiem, że jego celem nie było stworzenie porządnej powieści popularnej, ale analiza przyczyn i przebiegu rodzenia się zła: „Odkąd pamiętam, w człowieku zawsze najbardziej pociągała mnie, fascynowała, ale i odrzucała zarazem mroczna strona jego osobowości. Ta skaza, którą nosi w sobie każdy z nas (?). Skaza, której nie może się pozbyć, a która, choć czasami wydaje się zupełnie niewidoczna, często wywiera decydujący wpływ na los nasz i otaczających nas osób. Równie dobrze potrafi poprowadzić do sukcesu, jak i do całkowitego upadku”. Tego w powieści nie ma. Tak głęboki poziom introspekcji wymagałby zupełnie innych chwytów narracyjnych, innego toku i tempa opowiadania. „Człowiek z Palermo” to powieść dlatego dobra, że pozbawiona pretensji, tymczasem autor w komentarzu wskazuje właśnie na swoje ambicje sięgania głębiej w duszę ludzką. Próbuje wpisać się w szereg pisarzy objaśniających pierwiastek zła w człowieku i determinanty jego losu - do takich jednak autorów dużo Onichimowskiemu brakuje.

Paulina Małochleb
Twórczość 11/2010


CZŁOWIEK Z PALERMO | recenzje | JanKa

PRZYŚLIJ TEKST
NOWOŚCI